czwartek, 17 stycznia 2013

Sumienie wołem


Rzesza podburzonych aniołów,
zwartym szykiem do nieba podąża,
bo ktoś bez sumienia
w padole okrucieństwa się pogrąża.

Być jedynie kochającym wroga w sobie,
niezniszczalnym losu wołem,
to przekleństwo dusz klęczących w grobie,
pod zgaszonych zniczy kołem.

Gdy strzały cielistego anioła popadniesz ofiarą,
nie obędziesz się bez krzyku krwawego sumienia.
Przepełnione ono bowiem chcicy grosza miarą,
dążącego w stronę nadmiernego grzechu czynienia.

środa, 16 stycznia 2013

Doceń nim pogrzebiesz...


Doceń dobry Boże,
żem jest tu dla Ciebie.
Kto mi dopomoże,
jeśli Tyś jest w niebie?

Zawieruchą czy też deszczem,

nie pozbędziesz się poety,
który tworzy z lekkim dreszczem,
zagłuszając dźwięk monety.

Choć od światła szybszy jestem,

nie przegonię za nic czasu.
Więc za Ciebie skromnym gestem
wiodę życie bez kompasu.

I nie szperaj w mym obliczu,

gdym jest szczerą weną snuty,
bo nazajutrz przy mym zniczu,
śpiewać będą smętne nuty.

sobota, 12 stycznia 2013

Zegar


kiedy smutno ci, bo tracisz
z pola widzenia swego
oczy mamy
dłonie taty
myśl o jutrze i to wzgórze wspomnień
zaczynasz odliczać
przesuwając kolejną wskazówkę
i włócząc się po coraz starszej linii
błękitnego jeziora młodości
spójrz w mą dłoń
i odczytaj znaki
mówiące jednoznacznie to, że

najsilniejszy jest on z nas
nie do zatrzymania czas

piątek, 4 stycznia 2013

Zdradziecki sen


tylko cichy szum wie
co tak naprawdę
mam teraz na myśli

koniec

budzisz się pośród innych
niewiernych
radioaktywnych dusz
ratujących się z opresji
bycia zimnym trupem

tylko nowa era sprawi
że zainteresujesz się zgonem
własnego sumienia

zedrę z ciebie ubranie
i tępym nożem
wydostanę z ciebie
to wysuszone i blade
serce

wzbij tylko jedną myśl
o mnie
a apokalipsę rozpętasz
na własne życzenie

dosyć

obudź mnie i postaw
wodę na herbatę

czwartek, 3 stycznia 2013

Pamięć byłej


po co jesteś i czym żyjesz
błąkasz się bez skutku
mimo woli brniesz w nieznane
a tu koniec drogi twojej

daj sekundę albo więcej
i zapomnij o mnie
zniknę
wzejdę
ty upadniesz
przestrogami klnąc
odejdziesz

twoje lśniące szczupłe ciało
wyda z siebie dech ostatni
a ja pójdę w zaniedbaniu
na dno duszy pełnej oszczerstw

zamknę rozdział książki twojej
i ukryję go w okładce
tak byś wiedział co cię czeka
zanim jeszcze zaczniesz